Jak pomóc dziecku na wózku inwalidzkim w osiągnięciu autonomii?

Artykuł trafił na bloga dzięki uprzejmej współpracy z Glorią Pomares
Pulsen aquí para leer en Español

Przy zakupie pierwszego wózka inwalidzkiego zazwyczaj wybiera się najbardziej standardowy model. Rodzina szuka jak najbardziej znormalizowanej estetyki, chce aby wózek jak najmniej kojarzył się z wózkiem inwalidzkim.

Jest to logiczne i zrozumiałe.

Producenci czynią w tym kierunku starania i oferta dziecięcych siedzisk korygujących postawę jest coraz bardziej zróżnicowana.

Wózek KIMBA – Ottobock: ten typ wózka ortopedycznego oferuje dodatki w postaci pelot korygujących ustawienie (bloczek między udami, oparcia boczne, zagłówek) i dodatkowo pozwala na ustawienie kąta oparcia, jak i kąta ułożenia całego siedziska

Z upływem czasu i w zależności od stanu dziecka powinniśmy zadać sobie pytanie czy zmiana dotychczasowego rozwiązania na manualny wózek aktywny w efekcie nie podniosłaby poziomu samodzielności dziecka.

Zdjęcie od @jumperequipamientos

Co możemy zrobić, aby dziecko mogło się poruszać bardziej autonomicznie?

Dążenie do samodzielności dziecka powinno być głównym celem naszego działania. Dobór wózka nie jest tak istotny w przypadku, gdy dziecko może chodzić i używa go jedynie na dłuższych dystansach. Jednakże, kiedy nie jest w stanie poruszać się samodzielnie, wózek staje się jego statkiem kosmicznym, narzędziem umożliwiającym każdą czynność.

“Wózek inwalidzki nie jest symbolem ujemności, to wehikuł, który mi pozwala doświadczać drogi życia. To mój statek kosmiczny” 

Marcelino Juarez, muzyk, psychopedagog, rysownik poruszający się na wózku (@marcelinojuarez)

Daj szansę dziecku i uświadom rodzinę jak wybór wózka wpłynie na aktywność

Ze strony specjalisty dobierającego sprzęt powinniśmy dać szansę dziecku i uświadomić rodzinę jak ta decyzja wpłynie na jego aktywność. Czasami niektóre rozwiązania, które proponujemy rodzicom wydają się im zbyt rzucające się w oczy, ekstrawaganckie czy niestandardowe. Mają wtedy wrażenie, że będzie to kojarzyło się bezpośrednio z niepełnosprawnością, chorobą. Niestety, niejednokrotnie ze względów estetycznych rodziny wybierają inne, bardziej tradycyjne modele

Oporność ta jest zrozumiała, ale my specjaliści powinniśmy wtedy interweniować, z całym zrozumieniem i cierpliwością, aby pokazać jaką korzyść może to dać pacjentowi

Wystarczy zorganizować próbną przejażdżkę na manualnym wózku aktywnym, dobierając zbliżony rozmiar, aby pokazać jakie szczęście może wywołać tak oczywista dla nas czynność, że dziecko może się samowolnie przemieszczać.

Zdjęcie z @maggies_cpjourney

W wielu przypadkach dzieci zaskakują nas swoimi zdolnościami. Nawet jeśli początkowo sama nauka prowadzenia wózka wychodzi opornie i dziecko osiąga się krótkie dystanse po domu, by zbliżyć się do czegoś, co je interesuje i móc się obrócić – będzie warto.   

Wbrew ogólnemu przekonaniu, wózki inwalidzkie z dużymi kołami są często wygodniejsze do złożenia i transportu niż tradycyjne modele dziecięce.

Wybierz wózek inwalidzki z własnym napędem, lekki a nawet ultralekki

Waga wózka może być czynnikiem decydującym jeśli chodzi o ułatwienie samodzielności.

Istnieją wózki lekkie (około 10-12 kg) i ultralekkie (około 5 kg). Generalnie można powiedzieć, że im niższa waga, tym wyższa cena.

Są modele, które pozwalają na regulacje wraz z dorastaniem dziecka i są też takie, które nie mają tej opcji – trzeba wziąć to pod uwagę.

Dzieci rosną szybko i w większości przypadków nie warto dopłacać za wózek ultralekki, zazwyczaj lekki jest opcją wystarczającą.

Oczywiście są rodziny, które jako pierwszy samochód wybierają Mercedesa, ale w większości przypadków zaczyna się od opcji ekonomicznej.

Wózki ultralekkie wybiera się zwykle w przypadku pacjentów z chorobami nerwowo-mięśniowymi. Tutaj parę kilogramów oznacza różnicę między wolnością a zależnością w przemieszczaniu się.

Regulacja tył przednich i tylnych wózka

Wózki lekkie mają opcje konfiguracji i regulacji według potrzeb użytkownika. Na przykład, można regulować pozycję kół tylnych i przesuwać je do przodu lub do tyłu. Jeśli ustawimy je bardziej z przodu, ułatwiamy prowadzenie i obsługę wózka.

Przesuwając tylne koła naprzód zmniejszamy potrzebny wysiłek użytkownika w odpychaniu się
Konfiguracja tej części pozwala ustawić koła tylne w pozycji wysuniętej do przodu, do tyłu jak i również na odpowiedniej wysokości

Jednak jeśli konfigurujemy wózek, aby był aktywny musimy zwrócić uwagę na jego stabilność, zaleca się zamontowanie kółek stabilizujących (małe tylne lub przednie kółka zabezpieczające).

Dostosowanie obręczy na kołach

Istnieją zabezpieczenia z gumy lub pianki ułatwiające uchwyt w przypadku problemów z uściskiem lub by zabezpieczyć twarde elementy.

Specjalne systemy podwójnych obręczy lub lewarek dla samodzielnego odpychania się jedną ręką.

W przypadku niedowładów ciała (połowiczy, hemiplegia, amputacja lub amelia) można rozważyć konfigurację wózka z podwójną obręczą lub lewarkiem, zaprojektowane tak, by obsługiwać wózek jedną ręką.  

Taki system może być dobrym rozwiązaniem dla osób dorosłych, jednakże dla dzieci niestety nie. W zwykłym wózku, aby poruszać się do przodu potrzeba dwóch rąk, jeśli mamy sprawną tylko jedną ze stron ciała, to będziemy się jedynie kręcić w kółko.

Dlatego wózek musi być wyposażony w specjalne zaawansowane mechanizmy, które zdecydowanie powiększają jego wagę, co oznacza zbyt duży wysiłek dla dziecka.

W takich przypadkach, warto rozważyć czy wózek elektryczny nie będzie lepszym wyborem.

Wózki elektryczne

Pierwsza myśl często to….

– Jeśli wybierzemy wózek elektryczny dziecko nie będzie już się uczyć poruszać samodzielnie.
A Ty? Przestałeś chodzić odkąd masz samochód?


Ciężko zrozumieć negacje wielu rodzin, jeśli chodzi o wózki elektryczne. Oczywiście wiążą się one z kosztami, ale konflikt jest raczej wywołany lękiem przed konsekwencjami, które ciągnie za sobą ta decyzja.

„Zawsze kiedy profil użytkownika będzie odpowiedni, to znaczy, ze prowadzenie wózka elektrycznego nie oznacza zagrożenia ani dla użytkownika, ani dla otoczenia, wózek elektryczny daje poczucie ogromnej wolności.”

Znam pacjentów, którzy już w wieku 3-4 lat prowadzili wózek elektryczny z niesamowitą precyzją.


Mimo iż czasami niepełnosprawność fizyczna może być duża, technologia rozwija się w ogromnym tempie i pozwala dostosować joysticki specjalne, które instaluje się w miejscu, gdzie użytkownik operuje z najlepszym wyczuciem: prawa lub lewa strona,  podbródek, zagłówek, obsługa za pomocą wzroku i nawet językiem.

Jedynym ograniczeniem jest tutaj cena, jednak w takim tempie rozwoju świata mamy nadzieję, że takie rozwiązania będą sukcesywnie bardziej dostępne dla coraz większego grona pacjentów.

O autorze:

Gloria Pomares – fizjoterapeutka, od 20 lat pracuje w ortopedii Ortoprono (Walencja), gdzie zajmuje się zwiększaniem mobilności, pozycjonowaniem oraz formowaniem siedzisk dla pacjentów z mózgowym porażeniem dziecięcym i innymi chorobami neurologicznymi. Współpracuje z Uniwersytetem UMH Elche oraz Uniwersytetem Katolickim w Walencji.
Na co dzień aktywnie edukuje i poszerza wiedzę na temat ortez, rehabilitacji i sposobów poprawienia mobilności pacjentów, prowadząc bloga gloriapomares.com.

Tłumaczenie Wojtek Jozef Ganski oraz Małgorzata Serafin.

Rodzaje gorsetów korekcyjnych – skolioza, hiperkifoza, hiperlordoza

Gorsety ortopedyczne najczęściej kojarzone są z miękkimi sznurówkami, które być może widzieliśmy u naszej babci, która ubiera ją do prac w swoim ogrodzie bądź wujka, noszącego taką ortezę przez jakiś czas po urazie kręgosłupa. W przypadku korekcji nieprawidłowych  skrzywień kręgosłupa, takich jak skolioza, hiperkifoza i hiperlordoza, ortezy tułowia charakteryzują się większą sztywnością konstrukcji – gorset musi wpływać na ustawienie sylwetki i korygować je. Jakie rodzaje gorsetów wyróżniamy? Jak często trzeba je nosić, by osiągnąć efekt? I jaki jest wyznacznik, że w przypadku mojego skrzywienia konieczne jest gorsetowanie?

Gorsety korekcyjne – przeznaczone do aktywnej korekcji skoliozy i  ortotycznego leczenia choroby Scheuermanna. Są to konstrukcje termoplastyczne z oknami dekompresyjnymi i padami kompresyjnymi, inne składają się z części obejmującej biodra, regulowanych prętów, podpór potylicznych, które są dopasowane do ciała pacjenta dzięki pracy nad otrzymanym wcześniej pozytywie. 

Klasyfikacja krzywizn według stopni odchylenia:

  • Łagodna – do 20 stopni w skali Cobba, zaleca się ćwiczenia korekcyjne oraz regularne monitorowanie skrzywienia, szczególnie w okresie wzrostu;
  • Umiarkowana – od 25 do 40 stopni w skali Cobba, zazwyczaj zaleca się leczenie gorsetem korekcyjnym oraz indywidualnie dobrane ćwiczenia korekcyjne. Należy regularnie monitorować skrzywienie, szczególnie w okresie wzrostu;
  • Ciężka – przekraczająca 50 stopni w skali Cobba. Zazwyczaj wymaga operacyjnej korekcji ustawienia kręgosłupa.
Rodzaje gorsetów korekcyjnych
  • Gorset Milwaukee
Image: www.ortopediagordillo.com

Jest to pierwszy rodzaj aparatu ortopedycznego tułowia, który został opracowany w celu leczenia skoliozy. Podobnie jak inne gorsety korekcyjne, zaleca się, by dzieci nosiły gorsety Milwaukee od 12 do 20 godzin dziennie. Jest to konstrukcja z tworzywa sztucznego, dopasowana do bioder i talii, z pionowymi prętami z przodu i z tyłu, które są przymocowane do obręczy biegnącej wokół szyi. Ponieważ noszenie go jest kłopotliwe, gorset ten został praktycznie wycofany. Zastosowanie tej ortezy wymaga regularnego dostosowywania i monitorowania.

Wskazania: leczenie skoliozy dziecięcej lub młodzieńczej, kifoza.

  • Gorset Boston i/lub Wilmington
Image: www.allarduk.co.uk

Moduł wykonany z polipropylenu, a wewnątrz zawiera peloty korygujące. Wykonane są one z miękkiego tworzywa termoplastycznego o różnych gęstościach i grubościach. Jeśli podparcie mostka nie jest wystarczające, umieszcza się dodatkowo metalową ramę, aby wzmocnić jego sztywność. Zapięcie z tyłu umożliwia stopniowe zamykanie gorsetu. Stosuje się go do korekcji skoliozy, hiperlordozy i hiperkifozy lędźwiowej.

Gorset Wilmington zamyka się z przodu, gorset Boston zamyka się z tyłu.

Wskazania: w leczeniu umiarkowanego skrzywienia klatki piersiowej i dolnej części kręgosłupa, skoliozy i skrzywienia lędźwiowego, piersiowo-lędźwiowego, hiperlordozy, spondylolistezy.

  • Gorset GTB 
Image: www.scoliose-grenoble.fr

Stosowany w skoliozie ewolucyjnej u dzieci i młodzieży w przypadku skrzywień od 15° do 30° wg skali Cobba.

Jest to orteza polietylenowa jednoczęściowa ze zintegrowanymi wzmocnieniami i wspornikami korekcyjnymi w celu zrównoważenia profili i rotacji kręgów.

  • Gorset CAEN i/lub Providence
Image: www.orthopedie.proteor.fr

Jednoczęściowy gorset z podszewką z pianki polietylenowej dla wygody i z otwarciem z przodu.

Jest to gorset nocny (Corset à Appui Électif Nocturne Segmentaire) hiperkorekcyjny. Wykonany jest z termoformowalnego tworzywa polimerowego i stosowany w leczeniu skolioz pochodzenia idiopatycznego (odcinek lędźwiowy, piersiowo-lędźwiowy, piersiowy), szczególnie w przypadku skrzywień między odcinkami T5 i L3. Ten typ gorsetu zwykle pomaga w krzywiznach w kształcie litery C, które wpływają na dolną część pleców.

Jego zasada działania opiera się na hiperkorekcji krzywizn skoliozy, stosowany jest w nocy dzięki czemu pacjent nie musi nosić ortezy w ciągu dnia.

  • Gorset Lyonés lub Stagnara
Image: www.ortopediagordillo.com

Formowany na pozytywie gipsowej miary pacjenta z tworzywa termoplastycznego. Składa się z kosza miednicowego i szeregu płyt dociskowych, przymocowanych do dwóch pasków duraluminium z przodu i z tyłu. Umieszcza się w nim również płytkę brzuszną, aby umożliwić kontrolę lordozy lędźwiowej. Na płytkach można umieścić podkładki, które mogą amortyzować nadmierne podparcie na kościstych wypukłościach i zapobiegać odleżynom.

Funkcja – korekcja trójpłaszczyznowego skrzywienia kręgosłupa – skolizy.

    • Gorset Chêneau i/lub Rigo Chêneau 
Image: www.grausoler.es

Gorset typu Rigo-Cheneau jest ortezą korekcyjną, w której stosuje się trójpunktową korekcję tułowia. Na każdy łuk skrzywienia kręgosłupa działa siła główna oraz dwie siły o przeciwnych zwrotach, które mają za zadanie pogłębienie efektu korekcji. Po przeciwnej stronie przyłożonego nacisku w gorsecie nadbudowywane jest miejsce. Wszystkie obszaru nacisku są umiejscowione, ukształtowane i zorientowane w bardzo specyficzny sposób, aby pozycjonować wybrane obszary tułowia w celu osiągnięcia możliwie najlepszej korekcji, podczas gdy pozostałe obszary to obszary odciążające. Konieczne są regularne i progresywne dostosowania.

Wskazania: korekcja skoliozy idiopatycznej i ewolucyjnej u dzieci i młodzieży, skrzywienie klatki piersiowej, odcinka lędźwiowego kręgosłupa, część skolioz pochodzenia neurologicznego, pooperacyjne.

    • Gorset Michela lub/i gorset z Malagi
Imagen: www.ortopediagarciaferriz.es

Składa się z trzech płytek korekcyjnych: miednicy, odcinka lędźwiowego i klatki piersiowej, które są utrzymywane w pozycji przez dwa paski wytwarzane z duraluminium, przednie i tylne z podłużną szczeliną do podnoszenia lub opuszczania płytek w celu modyfikacji nacisku. Jest budowany na podstawie wcześniej przygotowanego pozytywu miary pacjenta.

Wskazania: skolioza w odcinku lędźwiowym bez dużej rotacji.

    • Gorset Garchois
Image: www.orthese-prothese.fr

Ta orteza jest przeznaczona do leczenia skoliozy porażennej i miopatii. Gorset ma nacięcia i otwory w 2 częściach miednicy. W przypadku potrzeby stabilizacji szyjnego odcinka kręgosłupa dodawany jest zagłówek. Gorset wykonany z tworzywa PETG z zastawkami: półkolistą, grzbietową zastawką piersiową, zastawką mostkową i podobojczykową.

  • Gorset do korekcji hiperkifozy
Image: www.chabloz-ortho.com

Regulowany stabilizator korygujący hiperkifozę. Ma na celu zmniejszenie hiperlordozy oraz skorygowanie hiperkifozy i poprawę ustawienia kręgosłupa w płaszczyźnie strzałkowej.

Jego użycie jest skuteczne, gdy wierzchołek krzywizny znajduje się na maksymalnie szóstym poziomie kręgu grzbietowego. Na wyższym poziomie tylne podparcie koliduje z podparciem mostka, a gorset nie działa.

Zapięcie z tyłu na rzep może być mniej wygodne niż zamknięcie z przednim otwarciem.

Czy noszenie gorsetu korekcyjnego przynosi określone skutki?

Celem gorsetowania może być spowolnienie progresji skrzywienia kręgosłupa bądź korekcja deformacji. Noszenie gorsetu zalecane powyżej 20 stopni skrzywienia wg Cobba, powyżej 40 stopni zazwyczaj pacjent kierowany jest na leczenie operacyjne. Co ważne, ortezy tułowia wykazują działanie korekcyjne tylko w okresie wzrostu dziecka, po tym czasie deformacja zaczyna się utrwalać. 

Gorset ortopedyczny, w zależności od zaawansowania i pochodzenia skrzywienia, może nie działać na wszystkie dzieci. Hiperkifoza i hiperlordoza są znacznie trudniejsze do skorygowania. Jako że gorsety ściśle przylegają do ciała, mogą powodować podrażnienie skóry z powodu ciepła i tarcia. Ciężka skolioza wymaga operacji zwanej „fuzją kręgosłupa” lub “fuzją kręgów”. Chirurg ustawia kręgosłup w wyprostowanej pozycji, tak bardzo, jak to możliwe i stabilizuje go za pomocą metalowych prętów i śrub. 

Należy pamiętać, że noszenie gorsetu ortopedycznego zawsze powinno być uzupełniane pracą z fizjoterapeutą i regularnie wykonywanymi ćwiczeniami, według zaleceń. Orteza korekcyjna zapewnia korekcję bierną, zaś ćwicząc wzmacniamy układ mięśniowo-szkieletowy, dzięki czemu po ściągnięciu gorsetu efekt utrzyma się (korekcja czynna). 

Jak długo powinno nosić się gorset ortopedyczny?

Nie ma szybkiego sposobu na skoliozę. Noszenie gorsetu ortopedycznego lub powrót do zdrowia po operacji wymaga czasu. Zalecenia odnośnie liczby godzin dziennie, w których powinno się nosić gorset są różne, ale zwykle wynoszą od 12 do 22 godzin dziennie. Zwykle ściąga się go na czas kąpieli czy podczas aktywności fizycznej. 

Mniej więcej co 12-18 miesięcy należy wykonać nowy gorset. Drugim z wyznaczników jest wzrost pacjenta – jeśli dziecko urośnie kilka centymetrów to zadane punkty korekcji przemieszczą się i gorset jest nieaktualny, może działać nieprawidłowo. Gorsetowanie trwa zazwyczaj do końca okresu wzrostu dziecka lub w przypadku poprawienia stopnia skrzywienia kręgosłupa (w takiej sytuacji należy regularnie kontrolować pacjenta).

Specjaliści od leczenia skoliozy współpracują z pacjentami, aby indywidualnie dobrać odpowiedni gorset dla każdego przypadku. Prawidłowo dopasowany gorset oznacza zadowalające wyniki leczenia: zazwyczaj to korekcja skrzywienia, ale w wielu przypadkach zatrzymanie progresji deformacji. Niemniej ważne jest również, by pacjent czuł się komfortowo i regularnie nosił gorset korekcyjny. Stosowanie się do zaleceń specjalistów może nie tylko znacząco skorygować ustawienie kręgosłupa, ale również pozwolić uniknąć leczenia operacyjnego, które oprócz natychmiastowej poprawy zawsze niesie ze sobą także ujemne skutki.

O autorze:

W. Jozef Ganski
Sales Manager
OKM Quimica Ortopedica
E-mail: sales@okm.es
Zapraszam na mój Profil Linkedin

Rodzaje gorsetów stabilizujących – urazy kręgosłupa, osteoporoza, prostotrzymacze

Urazy kręgosłupa, nadmierne obciążenia lub bóle pleców? Każdy z nas zna kogoś, kto nieustannie boryka się z problemami związanymi z kręgosłupem. Na część schorzeń wystarczy leczenie rehabilitacyjne, ale w niektórych przypadkach, takich jak urazy lub zaawansowana osteoporoza potrzebne nieco więcej wsparcia, odciążenia czy stabilizacji. Taką funkcję pełnią gorsety, zwane inaczej ortezami tułowia. 

Orteza – urządzenie zewnętrzne służące do ograniczania, stabilizowania lub zwiększania ruchu, zapewniania wsparcia lub zmniejszenia obciążenia segmentu ciała, korygowania deformacji i / lub utrzymywania lub zwiększania poziomu funkcji.

(Edelstein, 1988)

Aby spełnić te funkcje, ortezy wywierają naciski na różne segmenty ciała. W przypadku kręgosłupa, w zależności od obszaru nacisku możemy wyróżnić:

  • ortezy szyjno-piersiowo-lędźwiowo-krzyżowe (CTLSO),
  • ortezy piersiowo-lędźwiowo-krzyżowe (TLSO),
  • ortezy lędźwiowo-krzyżowe (LSO).

Można tu również dodać ortezy szyjne (CO) i szyjno-piersiowe (CTO), chociaż obejmują one wyższe obszary ciała.

Inna możliwa klasyfikacja to podział na ortezy pasywne i aktywne.

Ortezy pasywne tułowia – unieruchamiają i zapewniają stabilność kręgosłupa. Składają się z elastycznych struktur tekstylnych, termoplastycznych, prętów aluminiowych, taśm pomocniczych i pasa brzusznego. Nie mają funkcji korekcyjnych. Możemy tutaj wyróżnić:

  • Gorset Taylor 
Image: www.primclinicasortopedicas.es

Składa się z ramy lub sztywnej tylnej konstrukcji, pasów otaczających pachy i szarfy z przednim systemem zamykania.

Wskazania – zatrzymanie progresji kifozy w każdym wieku, stabilne złamania dolnej części pleców i złamania lędźwiowo-krzyżowe, osteoporoza oraz w okresie pooperacyjnym.

  • Gorset Knight 
Image: www.orliman.com

Wskazania – stabilne złamania lędźwiowe, pooperacyjne, przepuklina, rozszczep kręgosłupa, spondyloliza, skręcenia lędźwiowo-krzyżowe.

  • Prostotrzymacze
Image: www.primclinicasortopedicas.es

Półsztywna orteza umieszczona wokół ciała w górnej części pleców, w celu odepchnięcia ramion do tyłu i utrzymania ich w pozycji prostej.

Wskazania: korektor postawy.

  • Gorset William i Mayo
Image: www.primclinicasortopedicas.es

Wskazania: unieruchomienie zgięć, rotacji i przegięć bocznych w środkowych i dolnych obszarach kręgosłupa lędźwiowego.

  • Gorset Jewetta
Gorset Jewetta
     Image: www.orliman.com

Istnieją dwa typy: z płytkami nośnymi lub z ramami (na zdjęciu). Podczas unieruchomienia powoduje przeprost kręgosłupa.

Wskazania: Zaawansowana osteoporoza, pooperacyjne, stabilne złamania i łagodzenie bólu lędźwiowo-krzyżowego.

Funkcja: Powoduje elongację kręgosłupa, dzięki czemu zwiększa dystans między kręgami i może zapobiec m.in. uciskowi krążków międzykręgowych na korzenie nerwowe.

  • Gorset O.V.A.L.E
Gorset O.V.A.L.E – Image: www.orthopedie.proteor.fr

Aktywna orteza kręgosłupa w odcinku lędźwiowym – Z francuskiego Orthèse Vertébrale Active Lombaire d’Elongation. Unieruchamia kręgosłup w odcinku lędźwiowym.

Składa się z dwóch bocznych zaworów połączonych z tyłu; zawiera nadmuchiwaną poduszkę lędźwiową, która zapewnia stałe wsparcie.

Gorset zalecany w przypadku rwy kulszowej, ostrego bólu dolnej części pleców pochodzenia dysku, pourazowego bólu dolnej części pleców i bólu dolnej części pleców w spondylolistezie.

  •  Orteza lędźwiowego odcinka kręgosłupa
Image: www.orthopedie.proteor.fr

Indywidualnie wykonany gorset termoplastyczny, wyścielany miękką pianką dla wygody pacjenta; do powstrzymywania odcinka lędźwiowego i dolnego odcinka piersiowego. Może być jedno- lub dwuczęściowy.

Wskazania: przewlekły ból krzyża, złamania, ucisk kręgów.

Na rynku istnieje wiele rozwiązań i wariantów gorsetów ortopedycznych, które mogą znacznie się od siebie różnić. Gorsetowanie zawsze powinien zalecać nam specjalista, ze wskazaniem rodzaju ortezy tułowia oraz częstotliwości noszenia. Niektóre gorsety wykonywane są na indywidualne zamówienie, a część z nich dostępnych jest w sklepach medycznych jako wyroby seryjne w różnych rozmiarach. Niezależnie od rodzaju gorsetu warto stosować się do zaleceń lekarza lub terapeuty i udawać się na regularne kontrole swojego stanu zdrowia.

O autorze:

W. Jozef Ganski
Sales Manager
OKM Quimica Ortopedica
E-mail: sales@okm.es
Zapraszam na mój Profil Linkedin

Protetyka: design dotarł i tutaj

Przez ostatnie kilkadziesiąt lat branża ortotyczno-protetyczna miała ręce pełne pracy. Od masywnych, drewnianych lejów protezowych po cienkościenne wydruki 3d, od 10-cio kilogramowych aparatów szynowo-opaskowych po zgrabne ortezy KAFO z prepregu, ważące mniej niż 1kg. Skupienie się na funkcjonalności sprzętu ortopedycznego i wygodzie użytkowników przyniosło swoje rezultaty: pacjenci mają szeroki wybór pod kątem komfortu, poziomu aktywności oraz dopasowania zaopatrzenia ze względu na rodzaj i zaawansowanie schorzenia. Co jednak z aspektami wizualnymi? Czy branża O&P skupia się na wyglądzie produkowanego sprzętu? 

Proteza kończyny górnej zaprojektowana przez Oliwię Otrębę do konkursu firmy Glaze Prosthetics [2018r.]

Jeszcze kilka lat temu odpowiedź brzmiałaby ‘zdecydowanie nie’. Działka ortotyczno-protetyczna przeżywa jednak w tym momencie rozkwit w dziedzinie designu, estetycznych rozwiązań i personalizacji pod kątem klienta. Właśnie dlatego w naszej branży pojawiła się Oliwia Otręba, która jest absolwentką kierunku wzornictwo na ASP w Katowicach. Zajmuje się projektowaniem CAD w protetyce, m.in. lejów protez kończyn dolnych oraz wykonywaniem indywidualnych projektów dla pacjentów. W swoim portfolio ma wiele różnorodnych projektów. Od koncepcji zdobień porcelany, które zostały wyróżnione w konkursie organizowanym przez Porcelanę Bogucice, przez zabawkę sensoryczną dla dzieci aż do projektu z branży protetyki, który został zaprezentowany na największych targach druku 3D w Polsce – “Dni Druku 3D” w Kielcach w 2019 roku. 

➔ Skąd studentka ASP znalazła się w tej branży? 

➔ Czy jest przyszłość w personalizacji sprzętu ortopedycznego pod kątem estetycznym? 

➔ I kto najwięcej na tym skorzysta? 

W poniższym wywiadzie znajdziecie inspirujące wskazówki dla projektantów chcących spróbować swoich sił w tej dziedzinie oraz praktyczne informacje dla pacjentów szukających nowych rozwiązań.

Powiedz nam proszę skąd studentka wzornictwa/projektantka znalazła się w tak przyziemnej branży? Jakie były Twoje początki?

Wszystko zaczęło się od przygotowania projektu na konkurs, w ramach zajęć w Pracowni Projektowania Produktu na drugim roku studiów. Zadanie polegało na zaprojektowaniu atrakcyjnej (pod względem wizualnym i funkcjonalnym) protezy przedramienia. Moją pracę konkursową zobaczył Rafał Pierzchalski z Proteo. Skontaktował się ze mną i tak rozpoczęliśmy współpracę. Odbyłam wakacyjne praktyki w firmie Rafała w Łodzi, gdzie uczyłam się wszystkiego od podstaw. Było to dla mnie nowe, bardzo ciekawe doświadczenie, które dało mi wiele korzyści w dalszym rozwoju. Moja współpraca z Proteo w dalszym ciągu coraz bardziej się rozwija. Zachęcam wszystkich młodych projektantów do brania udziału w konkursach i też do pokazywania swoich prac, zamiast chowania ich w szufladach czy na dyskach. Nie trzeba wygrać konkursu, samo uczestnictwo potrafi otworzyć wiele drzwi. Tak samo jak w przypadku praktyk i stażów, z których można bardzo wiele wyciągnąć i zdobyć praktyczne doświadczenie.

Cover protezy kończyny dolnej w wykonaniu Oliwii Otręby dla firmy Proteo

To prawda i świetnie wygląda w CV! A co robisz na co dzień w swojej pracy?

Tworzę projekty, które nie tylko umożliwiają powrót do sprawności i samodzielności osobie po amputacji, ale także sprawiają, że pacjenci czują się lepiej pod względem psychicznym w swoich protezach. W mojej pracy staram się przede wszystkim kierować empatią i potrzebami użytkownika. To wszystko jest możliwe dzięki personalizacji protez, którą zapewnia technologia druku 3D. 

Jak myślisz, czy osoby, którym zależy na wizualnym aspekcie swojej protezy to tylko wąska garstka użytkowników? Czy może w dalszym ciągu pacjenci chcą raczej ukryć swoją amputację niż pochwalić się protezą?

Każdy pacjent jest inny, jednak myślę, że większości zależy na tym, aby dobrze czuć się w swojej protezie. Jest to powiązane z kontekstem kulturowym – w kulturze konsumpcyjnej zawarty jest wzorzec ideału młodości i piękna, w który ciężko wpasować się osobom po amputacjach. Aspekt wizualny protezy na pewno pomaga w lepszym komforcie psychicznym. Sądzę, że pacjentów można podzielić na dwie grupy – jeśli chodzi o wizualny aspekt protezy. Pierwsza – osoby, które chcą, aby proteza w maksymalnym stopniu była odwzorowaniem zdrowej kończyny. Należą do niej osoby, jak wspomniałaś – które raczej chcą ukryć swoją amputację. Oraz druga grupa, gdzie pacjenci chcą “poszaleć” i mieć wyjątkową, przyciągającą wzrok protezę. 

I podejrzewam ta druga grupa rośnie z każdym rokiem. A o jaką personalizację proszą zazwyczaj pacjenci?

W większości jest to jeszcze odwzorowanie zdrowej kończyny. Są też pacjenci, którzy chcą mieć na protezie swoje ulubione symbole związane np. z drużynami sportowymi, serialami. Są to wzory miejscowe, które występują np. tylko z przodu albo z tyłu protezy. Zdarzają się też projekty pokrywające całą powierzchnię nakładek kosmetycznych. 

Czy są jakieś powtarzające się zapytania pacjentów, których nie można wykonać stosując metodę druku 3D?

Nie kojarzę, żeby było coś, czego nie byliśmy w stanie wykonać. Jednak bazujemy  nie tylko na samym druku 3D. Jeśli pacjent chce jakieś ekstra wykończenie – brokatowe czy metaliczne to trzeba polakierować wydruk. W przypadku protez, produkt wyciągnięty prosto z drukarki jeszcze nie daje szerokich możliwości wykończenia powierzchni. Idealny będzie moment, w którym od razu z drukarki 3D wychodzi pożądany efekt. 

“…w kulturze konsumpcyjnej zawarty jest wzorzec ideału młodości i piękna, w który ciężko wpasować się osobom po amputacjach. Aspekt wizualny protezy na pewno pomaga w lepszym komforcie psychicznym.”

Tego nie może doczekać się nie tylko nasza branża, ale cały świat! : ) A czy Twoi znajomi ze studiów dziwią się, gdy mówisz czym się zajmujesz? A może część osób również odnalazła się w medycznej działce?

Nie tylko znajomi ze studiów, raczej wszyscy, którym mówię czym się zajmuję. Mało osób kojarzy wzornictwo z działką medyczną. W ogóle mam wrażenie, że mało osób wie, czym jest wzornictwo. Pamiętam jak w liceum (ukierunkowanym pod kątem przedmiotów ścisłych) rozmawialiśmy ze znajomymi na temat przyszłych studiów. Kiedy powiedziałam, że chcę iść na wzornictwo, to koleżanka zapytała czy po tym kierunku będę robić wzorki na różne przedmioty. Zdecydowanie wzornictwo to szersza dziedzina niż same wzorki ; ) Wracając do pytania – znam kilka osób po wzornictwie, które projektują sprzęty medyczne. Dla mnie jest to ciekawa dziedzina, ponieważ zawsze chciałam tworzyć coś, co jest niezbędne dla człowieka, co znacznie wpływa na poprawę jakości życia. Projektowanie urządzeń zapewniających możliwość samodzielnego funkcjonowania osobom po amputacji daje dużą satysfakcję. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, które towarzyszyło mi w momencie, gdy zobaczyłam, że coś, co stworzyłam faktycznie pomaga pacjentowi w codziennym życiu. 

Na co dzień zajmuję się ortotyką i mogę tylko powiedzieć, że w pełni podpisuję się pod tym, co właśnie powiedziałaś. To wspaniałe uczucie. Serdecznie dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że nasza branża coraz częściej i chętniej będzie stawiać na wizualny aspekt protez i ortez.

O autorze:

Oliwia Otręba – absolwentka wzornictwa na  ASP w Katowicach. Dyplom licencjacki zrealizowała w Pracowni Projektowania Produktu. Tematem projektu było “Stanowisko wspomagające skan 3D w protetyce kończyn dolnych”. Współpracuje z firmą PROTEO, tworząc spersonalizowane projekty protez kończyn dolnych. Zainteresowana projektowaniem skoncentrowanym na środowisku i planecie.

(Nie)pełnosprawna droga na podium

Dla większości niepełnosprawność w Polsce jest tematem tabu. Panuje przekonanie, że osoby nią dotknięte mają wiele ograniczeń, rzadko są aktywne fizycznie, a może nawet zawodowo. Czy można jednak wrzucić kilka milionów osób do przysłowiowego jednego worka?

Marcel Jarosławski – Igrzyska Paraolimpijskie w Rio, skok wzwyż (fot. Jakub Szymczuk)

Bohaterem poniższego wywiadu jest mężczyzna, który z pewnością zawstydziłby niejednego w swoich osiągnięciach sportowych, jak również złamałby przekonanie dotyczące ograniczonych możliwości. Marcel Jarosławski jest członkiem zarządu Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych “Start”, wielokrotnym medalistą w skoku wzwyż na Mistrzostwach Europy i Świata, organizatorem imprez sportowych dla osób niepełnosprawnych. W ubiegłym roku pełnił funkcję dyrektora World Para Athletics Grand Prix – 47. Paralekkoatletycznych Mistrzostw Polski, które zostały wyróżnione statuetką im. Lugwiga Guttmanna w kategorii impreza roku w 1. Plebiscycie Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Za swoją działalność społeczną i charytatywną został nagrodzony w plebiscycie Dziennika Łódzkiego “Osobowość Roku 2019 Powiatu Zduńskowolskiego”. Na co dzień jest również pełnomocnikiem Prezydenta Zduńskiej Woli ds. osób niepełnosprawnych.
Od urodzenia jest osobą niepełnosprawną. Z powodu znacznego skrótu kości udowej i niewykształcenia stawu biodrowego porusza się za pomocą ortoprotezy.
Wraz z powszechnym przekonaniem wada wrodzona pana Marcela nie ograniczyła jego działań i ambicji. Jakie wyzwania niesie ze sobą organizacja tak dużych wydarzeń sportowych? Skąd wzięła się determinacja pana Marcela i jak narodziła się pasja do lekkoatletyki? Te i inne tematy poruszamy w poniższym wywiadzie. 

Panie Marcelu, od lat działa pan aktywizując osoby niepełnosprawne. Co było pierwsze, miłość do sportu czy chęć zmiany perspektywy? 

Zdecydowanie miłość do sportu. Od dziecka za bardzo nie przejmowałem się niepełnosprawnością i robiłem to co rówieśnicy – na tyle na ile było to możliwe. Grałem z kolegami w piłkę albo jeździłem na rowerze, najpierw odpychając się jedną nogą, a potem zakładając na prawy pedał tzw. nosek. Ale wtedy nie myślałem o tym, że mogę się zająć sportem na poważnie. Zmieniło się to, gdy miałem niespełna 14 lat. Do mojej szkoły przyszedł trener Wojciech Kikowski i zaprosił na trening lekkoatletyczny. Wcześniej w ogóle nie interesowałem się tym sportem, więc traktowałem to jak przygodę. Pierwsze medale i systematycznie poprawiane rekordy życiowe szybko to zmieniły. Dalej wszystko toczyło się swoim torem. 

Ma pan za sobą wiele nagród i medali za osiągnięcia sportowe. Jakie to uczucie zostać wyróżnionym za coś, w co wkłada się tyle serca i wysiłku?

Chyba nie będę oryginalny, jeśli powiem, że to bardzo miłe uczucie 🙂 Tym bardziej, że oprócz ciężkiej pracy wpływ ma bardzo wiele innych czynników, jak choćby brak podatności na kontuzje. W czasach, kiedy osiągałem najlepsze wyniki, współpraca z fizjoterapeutami i personelem medycznym nie była tak powszechna, więc w tej kwestii praca była dużo trudniejsza. Trzeba było mieć również dużo szczęścia, albo inaczej, nie mieć pecha takiego jak ja, kiedy po zdobyciu medalu mistrzostw świata w 2006 roku dowiedziałem się, że moja konkurencja nie odbędzie się na igrzyskach w Pekinie, co spowodowało moją kilkuletnią przerwę w uprawianiu lekkiej atletyki, po której powrót był bardzo trudny, co spowodowało moją rezygnację z wyczynowego uprawiania sportu. Dlatego bardzo ważne jest, żeby cieszyć się z każdego medalu, bo może być ostatnim.

To bardzo trafne słowa, nie tylko w tej dziedzinie. A czy ma pan jakąś wskazówkę dla osób niepełnosprawnych, które chcą rozpocząć swoją przygodę ze sportem? 

Przede wszystkim trzeba być aktywnym, otwartym i korzystać z danych możliwości. Przypuszczam, że gdybym nie był chętny do uprawiania sportu i zawsze przygotowany do lekcji wychowania fizycznego to mój nauczyciel nie zaprosiłby do szkoły Trenera Kikowskiego. Dla osób niepełnosprawnych przeznaczonych jest 28 sportów paraolimpijskich i wiele nieobjętych programem igrzysk. Można więc powiedzieć, że dla każdego można znaleźć sport odpowiadający zainteresowaniom i możliwościom funkcjonalnym.

Marcel Jarosławski na Paralekkoatletycznych Mistrzostwach Świata w Dubaju

Sportowe obozy zimowe i letnie, zgrupowania kadr narodowych i imprezy sportowe. To ogrom planowania i pracy. Czy organizacją całościowo zajmuje się PZSN?

To zależy od konkretnych zadań. Szkolenie kadr narodowych w 14 sportach realizujemy samodzielnie przez 6 pracowników Działu Sportu. Każdy z nas zajmuje się obsługą administracyjną zgrupowań, udziału kadr w imprezach krajowych oraz organizacją wyjazdów na imprezy i zgrupowania zagraniczne. W przypadku dużych i ważnych wyjazdów pracownicy biura również w nich uczestniczą.

Samodzielnie zajmujemy się również obsługą projektów finansowanych przez PFRON polegających na organizacji sekcji i obozów sportowych. Natomiast w przypadku upowszechniania sportu osób niepełnosprawnych w ramach programu Ministerstwa Sportu w dużej mierze wspomagamy się naszymi 56-oma klubami członkowskimi, które bezpośrednio organizują większośc imprez, zajęć i obozów sportowych.

“…bardzo ważne jest, żeby cieszyć się z każdego medalu, bo może być ostatnim.”

A czy mógłby opowiedzieć pan jak wygląda organizacja tak dużego wydarzenia jak Paralekkoatletyczne Mistrzostwa Polski? Jakie są największe wyzwania?

Największym wyzwaniem jest logistyka. O ile w przypadku organizacji pracy na obiekcie każdy ma bardzo duże doświadczenie, to poza stadionem wydarzyć może się właściwie wszystko, na co organizator musi być przygotowany. W ubiegłym roku formuła zawodów została dodatkowo poszerzona o World Para Athletics Grand Prix, w ramach którego do Bydgoszczy przybyło dodatkowo ponad 300 osób z 35 krajów, nawet tak odległych jak Hong Kong, Ekwador, Kuba, USA czy RPA. Wszystkim musieliśmy zapewnić zakwaterowanie, wyżywienie i transport z hoteli na obiekt oraz z lotnisk w Bydgoszczy, Warszawie i Gdańsku. Przy administracyjnej obsłudze na miejscu imprezy pracowało ponad 20 pracowników PZSN i PKPar, nawet po 16 godzin na dobę. Natomiast mamy świadomość, że organizacja tej imprezy to było jedynie przetarcie przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy, na których spodziewamy się nawet 1300 uczestników oraz dodatkowych obowiązków takich jak choćby produkcja sygnału telewizyjnego.

Stawiacie sobie coraz to trudniejsze zadania! Trzymam zatem mocno kciuki za organizację mistrzostw Europy. A co z ludźmi, czy brakuje rąk do pracy? Gdzie mogą się zgłosić chętni do pomocy wolontariusze?

Aktualnie panująca epidemia wiele zmieniła. Wciąż panuje bardzo duża niepewność dotycząca możliwości realizacji zadań i ich dofinansowania dlatego nie poszerzamy działalności. Natomiast wcześniej nasz budżet i zakres realizowanych zadań systematycznie rósł – tutaj duże podziękowania należą się Ministerstwu Sportu i Państwowemu Funduszowi Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych – przez co pracy było bardzo dużo.
Liczymy na to, że sytuacja wróci do normy jak najszybciej. Zachęcamy też wszystkich do udziału w naszych działaniach w formie wolontariatu poprzez kontakt bezpośrednio z nami lub lokalnymi klubami. W najbliższym czasie ruszy również rekrutacja wolontariuszy na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Dlatego przede wszystkim zachęcamy do śledzenia naszego profilu na Facebooku, na którym wszystkie informacje umieszczane są na bieżąco.

Będziemy śledzić Wasze losy! Dziękuję pięknie za rozmowę.

O autorze:

Marcel Jarosławski (33 l.) – członek zarządu i pracownik działu sportu Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych START odpowiedzialny za szkolenie w lekkiej atletyce oraz organizację mistrzostw Polski. Dyrektor World Para Athletics Grand Prix – 47. Paralekkoatletycznych Mistrzostw Polski Bydgoszcz 2019 oraz Paralekkoatletycznych Mistrzostw Europy Bydgoszcz 2021. Pełni również funkcję pełnomocnika Prezydenta Zduńskiej Woli ds. osób niepełnosprawnych. Wcześniej lekkoatleta paraolimpijski, medalista mistrzostw świata i Europy w skoku wzwyż.

Czy orteza osłabia kończynę dolną?

Noszenie wkładek korygujących, ortezy na opadającą stopę, stabilizatora stawu skokowego… Czy to aby nie osłabia naszej kończyny dolnej? Niedawno przeprowadziliśmy na blogu ankietę, by poznać opinie na ten temat. To częste pytanie pacjentów, którzy mają wątpliwości czy korygując płaskostopie poprzez unoszenie łuków stopy lub zakładając stabilizator stawu kolanowego przy zmianach zwyrodnieniowych “nie rozleniwiają” swoich nóg. 

Wyniki ankiety pokazały, że 75% osób jest przeciwna temu stwierdzeniu, zaś 25% z nich je popiera. Dobrą informacją jest to, że 3/4 osób miało rację, jednakże osłabianie kończyn dolnych poprzez noszenie ortez to powszechna opinia i stąd artykuł, który postara się obalić ten mit. Jak zwykle na blogu: prostym, przystępnym językiem.

Myśląc o naszym ciele powinniśmy pamiętać, że jest ono jak naczynie połączone. Jeżeli coś się w nim “psuje”, to z dużym prawdopodobieństwem jest to powiązane z innymi czynnikami. Dotyczy to szczególnie naszych stóp, będącymi podstawą, na której opiera się całe ciało. Przywołując łatwo zrozumiały przykład: jeżeli np. nadepniemy na gwóźdź, to przez najbliższy czas będziemy unikać obciążania tej nogi. Możemy być pewni, że druga noga będzie pracować ciężej, by wyrównać osłabienie pierwszej. Taki proces nazywamy kompensacją. Jest to naturalny mechanizm naszego ciała, które dąży do pozostania w równowadze.

Przykład 1

Młoda kobieta z płaskostopiem podłużnym – niby nic, wiele osób ma taką wadę. Po dłuższych spacerach trochę pobolewają ją stopy i zastanawia się czy może warto byłoby zbadać się u profesjonalisty, który dobierze odpowiednie wkładki ortopedyczne, ale słyszała, że takie ‘sztuczne’ podparcie łuku nic nie daje. Przecież gdy ściągnie buty to stopa znowu będzie płaska, więc co zmieni noszenie wkładek przez kilka godzin dziennie?

Efekty korekcji płaskostopia podłużnego po sześciu tygodniach używania wkładek ortopedycznych (Firma Medi, badanie pacjenta i dobór wkładek mgr Anna Sośnicka)

Tak, to prawda, płaskostopie podłużne powinno być leczone w wieku dziecięcym, ale korekcja nie jest niemożliwa u osób dorosłych. Prawidłowo dobrane wkładki ortopedyczne potrafią zdziałać cuda nawet po zakończonym wzroście kostnym.

Co ważniejsze jednak to to, że wady stóp nie są odosobnione, żaden mięsień nie pracuje wyizolowany. 26 kości stopy połączone są przez 33 stawy, gdzie każde, obrazowo mówiąc, “przesunięcie kości” prowadzi do przemieszczenia się sąsiednich stawów i zmiany obciążenia stopy podczas chodu. Zobaczcie sami:

Zmiany w ustawieniu stopy, które mogą towarzyszyć płaskostopiu podłużnemu

Co to oznacza? Oznacza to, iż stopa “uczy się” prawidłowego wzorca. Dodatkowo, jeśli wkładki były odpowiedzią na ból, który zostanie zniwelowany wkładkami ortopedycznymi to użytkownik zacznie chodzić na dłuższe spacery czy wybierze się na poranny jogging, który wcześniej nie był nawet brany pod uwagę. Wzmożona praca przy odpowiednio wyrównanym rozkładzie sił i amortyzacji wzmocni stopę jeszcze bardziej.

Jeśli z powodu wady stóp któraś z części stopy była nieobciążona tak, jak powinna, to po prawidłowo wykonanej korekcji zacznie pracować i się wzmacniać. Wyrównany rozkład sił oznacza również zanikanie odcisków i zgrubień na stopie. Zrogowaciałe pięty to “taka Twoja natura”? Nie, to sygnał, że Twoim piętom brakuje amortyzacji i w tym miejscu pojawia się nawarstwiający się, martwy naskórek. 

Przykład 2
Ilustracja ukazująca działanie ortezy stawu kolanowego Rebel Reliever firmy Thuasne

Choroba zwyrodnieniowa stawów. Dotyka co drugą osobę po 40-tym roku życia, a u co piątej istotnie wpływa na ograniczenie sprawności. Czy fizjoterapia jest pomocna? Jeśli się na nią decydujemy to czy warto używać również ortezy stawu kolanowego? Czy to nie osłabi naszej nogi, przyspieszając leczenie operacyjne?

W serii webinarów świetnie odpowiada na to pytanie firma Thuasne. Progresja choroby zwyrodnieniowej stawów może być spowolniona lub zatrzymana w przypadku zmniejszenia momentu przywodzenia kolana. W poniżej przedstawionym badaniu na grupie badanych porównano rezultaty leczenia bez i z użyciem stabilizatora stawu kolanowego.

Zdjęcie rentgenowskie stawu kolanowego pacjenta – po prawej bez ortezy, po lewej po założeniu ortezy korygującej ustawienie kończyny dolnej (zdjęcie dzięki uprzejmości firmy Thuasne);

W badanej grupie pacjentów było 12 mężczyzn oraz 3 kobiety w wieku 39-70 lat. Nosili oni ortezę przez 8 tygodni, po których moment przywodzenia stawu kolanowego zmniejszył się o 36%:

Wykres ilustrujący wyniki badania: żółta linia to moment przywodzenia st. kolanowego, zaś pomarańczowa pokazuje rezultaty po 8-tygodniowej kuracji (wykres dzięki uprzejmości firmy Thuasne);

36% redukcja oznacza, że pacjent być może uniknie lub znacząco odsunie w czasie zabieg operacyjny. Dodatkowo, opinie użytkowników wskazują, że nosząc ortezę czuli się znacznie pewniej, a ponieważ nie odczuwali bólu, ich aktywność zwiększyła się. W rezultacie zaczęli w pełni obciążać chorą nogę, co gwarantuje wzrost siły mięśniowej i prawidłowy wzrost kostny. Nie należy również zapominać, że z nadwyrężanej dotychczas kończyny zdrowej również zostało ściągnięte obciążenie, które mogłoby prowadzić do zwyrodnień drugiego stawu kolanowego.

Przykład 3

Kobieta, która od 10-ciu lat porusza się głównie z pomocą wózka inwalidzkiego. Nikt nie zaproponował Pani ortez, a ona nie wiedziała, że mogłyby jej pomóc:

Chód pacjentki przed i po założeniu ortez po raz pierwszy (film dzięki uprzejmości firmy Inovamed)

Oto pierwsze kroki po założeniu ortez. Pomimo tego, iż pacjentka przed ortezowaniem potrafiła samodzielnie się poruszać, to często tego unikała bojąc się upadku. Orteza zwiększyła jej pewność siebie i dodała stabilizacji, co zaskutkowało wzmożoną aktywnością. Pomimo ograniczenia zakresu ruchomości aktywność kobiety wzrosła kilkukrotnie. W tym przypadku nie trzeba rozwiewać wątpliwości czy ortezy osłabiły kończyny dolne naszej pacjentki.

Podsumowując, prawidłowo dobrana orteza zawsze powinna zwiększać nasze możliwości, a co za tym idzie wzmacniać chorą kończynę. Orteza nie pracuje zamiast naszej nogi, a tylko pomaga ją ustawić tak, by ruch był wykonywany poprawnie. Jeżeli aktywność pacjenta wzrasta po użyciu zaopatrzenia ortopedycznego, to nie ma tu żadnych wątpliwości, że to wzmacnia, a nie osłabia kończynę dolną. Zmniejszając dolegliwości bólowe redukujemy także ilość zażywanych leków przeciwbólowych, które niekorzystnie wpływają na nasz organizm. 

Trzeba pamiętać, że głównym elementem leczenia powinna być regularna rehabilitacja pod okiem specjalisty, zaś ortezowanie ma za zadanie odciążać kończynę podczas chodu i utrwalać efekty ćwiczeń. Ważne jest również, aby sprzęt ortopedyczny został dobrany przez ortotyka lub osobę z dużym doświadczeniem, która przeprowadzi analizę chodu oraz szczegółowy wywiad na temat naszych możliwości i oczekiwań. Dotychczas na świecie nie przeprowadzono badań udowadniających osłabienie kończyn dolnych po użytkowaniu ortez, istnieje zaś wiele takich, które pokazują ich pozytywne oddziaływanie. To już czas, by w społeczeństwie przestano postrzegać ortezy, stabilizatory i wkładki ortopedyczne jako ostateczność i zło konieczne, a zaczęto je używać w celu poprawy komfortu codziennego życia oraz prewencji potencjalnych kontuzji podczas wysiłku i aktywności sportowych.

O autorze:

Małgorzata Serafin jest inżynierem biomedycznym, zajmującym się biomechaniką i analizą chodu pacjenta oraz doborem i produkcją sprzętu ortopedycznego. Specjalizuje się  w ortotyce kończyny dolnej oraz tułowia. Od 2016 roku jest certyfikowanym ekspertem w doborze i produkcji elektronicznie sterowanych ortez KAFO, E-mag Active 3. Ściśle związana z opracowywaniem nowej technologii wytwarzania ortez z wykorzystaniem druku 3D. Jest zwolennikiem innowacji oraz stosowania nowoczesnych materiałów, rozwiązań i metod produkcji.

Dopasowanie lejów protezowych przyszłością protetyki

Leje protezowe w protezach kończyn bez wątpienia wymagają szczególnego dopasowania. To właśnie ten element protezy ma bezpośredni kontakt ze skórą nawet przez 15 godzin dziennie! Nic dziwnego więc, że na rynku pojawiają się ulepszone metody pomiarów kikuta oraz modelowania kształtu leja, czy też nowe materiały do ich produkcji. 

Nieco więcej o tym bardzo ważnym elemencie protezy opowie nam Rafał Pierzchalski, CEO oraz współzałożyciel firmy Proteo, która leje protezowe kończyn dolnych wytwarza wykorzystując… druk 3D. Czy taki sposób się sprawdza? Jakie inne materiały są popularne w produkcji lejów protezowych w Polsce i na świecie? I na jakie nowe technologie mogą w najbliższym czasie liczyć pacjenci?

Lej protezowy firmy Proteo wykonany w technologii druku 3D metodą SLS we współpracy z firmą New Era Materials

Druk 3D coraz prężniej wkracza do branży ortotyczno-protetycznej i zdecydowanie zostanie w niej na stałe. Wasz pomysł pojawił się jednak w Polsce jako jeden z pierwszych. Jak zaczął się ten projekt?

Faktycznie, pod koniec 2017 roku byliśmy pierwszą firmą w Polsce i jedną z pierwszych na świecie, która całkowicie zrezygnowała z pracy z gipsem na rzecz technologii addytywnych, czyli mówiąc bardziej potocznie druku 3D. Pomysł na projekt zrodził się jednak dużo wcześniej. W 2014 roku zacząłem swoją pracę w branży protez kończyn dolnych i jako świeżo upieczony inżynier spodziewałem się wejścia w cudowny świat nowoczesnych technologii, które pomagają człowiekowi w jego życiu codziennym. Zderzenie z protetyką było bolesne – gipsownia, wszechobecny zapach żywicy, warsztat przypominający bardziej ten, który widywałem u mojego dziadka na działce. Pomyślałem, że może tylko Polska jest do tyłu z nowościami, ale okazało się, że większość protetycznego świata tak wygląda. Od pierwszego dnia pracy w tej dość skostniałej branży narodziła się u mnie myśl, że trzeba to zmienić, unowocześnić, wiedziałem jednak, że potrzebuje zdobyć ogrom doświadczenia i od podszewki poznać „starą szkołę” protetyki. Jeśli chce się coś naprawić, trzeba wiedzieć z czego jest zbudowane. Kiedy opowiadałem innym osobom z branży o swoim pomyśle to zazwyczaj słyszałem coś w stylu „to się nie uda”, „gdyby to miało działać to już dawno ktoś by to zrobił” etc., to dawało mi jeszcze większego kopniaka do pracy. W kolejnych latach, oprócz codziennej pracy i wyjazdów na szkolenia, zaczytywałem się w publikacjach naukowych dotyczących technologii tworzenia lejów protezowych. Udało mi się również kupić skaner 3D oraz odkurzyłem swoje umiejętności pracy w środowisku CAD (projektowanie wspomagane komputerowo). Pomimo, że jestem indywidualistą i zazwyczaj idę pod prąd, to pewnie miłość do piłki nożnej utwierdziła mnie w przekonaniu, że wielkie rzeczy osiąga się tylko w zespole. W 2017 roku poznałem Maćka (Maciej Stoczkiewicz – współzałożyciel Proteo), z którym od początku zaczęliśmy nadawać na tych samych falach i zdecydowaliśmy się działać wspólnie. Dzięki pracy zespołowej wszystko nabrało szalonego tempa, nie minęło kilka miesięcy, a mieliśmy już swoją siedzibę, uzyskaliśmy finansowanie w formie unijnej pożyczki na zakup wyposażenia oraz podpisaliśmy umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Najważniejsze dla nas było jednak udowodnienie, że obecność nowoczesnych technologii w protetyce kończyn dolnych ma sens i możemy jeszcze efektywniej pomagać osobom niepełnosprawnym. Tak to funkcjonuje do dzisiaj i nie wyobrażam sobie, że mógłbym robić coś innego.

Niestety, to prawda, że branża O&P jest nieco zastała, a więc każda taka inicjatywa cieszy podwójnie! Wracając do tematu: wiemy, że lej protezowy musi być idealnie dopasowany – jeśli jest za luźny, będzie destabilizował pacjenta podczas chodu, a nawet może się zsuwać. Za ciasny lej spowoduje bolesne otarcia i rany. Niewątpliwie więc do produkcji potrzebne jest dokładne odzwierciedlenie kikuta, jak pobiera się taką miarę?

Tutaj przechodzimy do największego wyzwania jakie stoi przed naszą branżą – lej protezowy i wszystko co z nim związane. Niestety, fizjologia człowieka i aktualny stan techniki nie pozwala na stworzenie tego jednego idealnego leja protezowego, takiego, który będzie zawsze wygodny, komfortowy i w pełni funkcjonalny. Kikut osoby po amputacji podlega ciągłym procesom, które zmieniają jego kształt, objętość oraz strukturę. Nawet w przeciągu jednej doby dochodzi do zmian obwodowych kikuta, które mają wpływ na komfort użytkowania protezy. Jeśli dołożymy do tego częste problemy zdrowotne pacjentów to sprawa robi się jeszcze bardziej złożona. Dlatego bardzo ważne jest aby edukować pacjentów i wytłumaczyć, że zmiany kikuta będą im towarzyszyć w mniejszym lub większym stopniu do końca życia, co będzie się również wiązać z wymianami leja protezowego. Zadaniem protetyka, czy też inżyniera medycznego jest stworzenie najbardziej odpowiedniego i optymalnego na dany moment leja protezowego. Co więcej, jeśli bazowalibyśmy tylko na dokładnym odwzorowaniu kikuta, a nie wzięlibyśmy pod uwagę pewnych punktów anatomicznych oraz biomechaniki kikuta to lej protezowy wciąż nie spełniałby swojej funkcji. Nikt na co dzień nie zaprząta sobie głowy czym jest i gdzie się znajduje guz kulszowy, więzadło rzepki czy krętarz większy, a to m.in. te miejsca odgrywają dużą rolę w projektowaniu leja protezowego. Proces przeniesienia kształtu kikuta na ekran komputera odbywa się za pomocą skanera 3D i trwa około 60 sekund. W dużym skrócie pacjent jest w pozycji stojącej w barierkach asekuracyjnych, a protetyk obchodzi go dookoła zbierając skanerem odpowiednie dane. Skan 3D jest metodą prostą, przyjemną oraz bezdotykową, a wirtualny model kikuta przesyłany jest mailowo, gdzie po kilku sekundach możliwa jest jego dalsza obróbka w świecie cyfrowym.

To musi być ogromna zmiana na plus dla pacjentów, którzy są zaprotezowani od lat. Pokolenie naszych dziadków, a nawet rodziców dokładnie pamięta jeszcze drewniane leje protezowe. Co zmieniło się w ciągu kilku ostatnich lat? Jakie materiały
i technologie są obecnie stosowane?

Muszę przyznać, że pomimo mojego zamiłowania do nowoczesnych technologii, idealnie gładki, pokryty lakierem, drewniany lej protezowy jednej z moich pacjentek jest u mnie wciąż na bardzo wysokim miejscu w kategorii najładniejsze protezy jakie widziałem w życiu. Aktualnie, w konwencjonalnym wydaniu protetyki kończyn dolnych wciąż królują laminaty z żywicy akrylowej (rzadziej epoksydowej) oraz włókno węglowe, także tych zmian za bardzo się nie obserwuje. Sporo firm wykorzystuje również materiały elastyczne typu poliuretan do tworzenia miękkiego wewnętrznego leja protezowego. Aby uzyskać element finalny z każdego z wyżej wymienionych materiałów należy najpierw przejść wiele procesów technologicznych, które bywają skomplikowane, jak również nie są obojętne dla zdrowia osoby wykonującej taki lej protezowy. W przypadku leja testowego, przymierzanego przez pacjenta w pierwszym etapie rehabilitacji jeszcze w Poradni, zarówno technologia klasyczna, jak i druk 3D oferują podobne rozwiązania materiałowe i są to zazwyczaj odpowiedniki dobrze wszystkim znanego materiału PET lub PET-G. Lej protezowy ostateczny w technologii addytywnej powstaje na najbardziej zaawansowanych drukarkach 3D, w których głowica np. przy użyciu wiązki lasera spieka materiał, który wejściowo jest w formie proszku, tworząc warstwa po warstwie model finalny. Drukarki te przypominają bardziej maszyny przemysłowe i mocno odbiegają od klasycznego obrazu drukarki 3D jaki kojarzymy z mediów. Technologia ta zapewnia odpowiednie właściwości mechaniczne, więc taki lej z powodzeniem może być wykorzystywany w każdej codziennej aktywności. Do produkcji leja ostatecznego używany jest Poliamid-12 (PA12) i jest to materiał certyfikowany pod kątem użycia w wyrobach medycznych. Jedną z wielu zalet wykorzystania nowych technologii i materiałów jest fakt, że proces produkcyjny jest dla protetyka praktycznie bezobsługowy. Tak ważny dla każdego czas, może być teraz wykorzystywany dużo efektywniej. W jednym momencie możemy przeprowadzać np. skan 3D, obok może drukować się lej testowy i w tym samym czasie na bardziej zaawansowanej maszynie będzie tworzyć się lej ostateczny. Do tej pory było to niemożliwe, a teraz jest to dla nas codzienność. Co więcej, nie ma żadnego problemu żeby produkcja leja odbywała się przez noc lub w czasie weekendu.

Druk 3D umożliwia personalizację leja protezowego (współpraca firmy Proteo i New Era Materials)

No właśnie, dużo mówi się o tym, że branża O&P dynamicznie się rozwija. Jakie nowości i tendencje możemy zauważyć w protetyce?

Kiedy zaglądam do social mediów, na facebooka czy linkedin wydaje mi się, że naprawdę dużo dzieje się w branży protez kończyn dolnych, jednak jest to tylko mylne złudzenie. Faktycznie, coraz więcej firm korzysta z druku 3D, czy możliwości jakie daje skan 3D, ale bardzo często ogranicza się to tylko do jednorazowych projektów, które potem nie mają przełożenia na dalsze działania. Obecnie na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, gdzie nowoczesne metody wytwarzania zostały w pełni wdrożone i korzysta się z nich na co dzień, dając każdemu pacjentowi dostęp do innowacyjnych technologii. W Stanach Zjednoczonych mamy ekipę Additive America z Brentem Wrightem na czele, który wdrożył druk 3D zarówno w ortotyce jak i protetyce, a w Europie jest hiszpański UNYQ oraz bułgarski ProsFit. Mam cichą nadzieje, że tych miejsc jest więcej, tylko po prostu nie są aż tak widoczne w internecie. Kilka firm skupiło się też na wykorzystaniu druku 3D przy tworzeniu elementów protezy odpowiadających tylko i wyłącznie za aspekt wizualny, czyli tzw. pokryć kosmetycznych (coverów protezowych). Nie mają one żadnego wpływu na funkcjonalność protezy, więc jeśli pacjent będzie miał niedopasowany lej protezowy to nawet mając najbardziej efektowny cover, proteza nie będzie używana lub będzie używana rzadziej, a przecież nie o to chodzi. Jeśli mówimy zaś o dużych graczach na rynku takich jak Ossur, Ottobock czy Blatchford to można zaobserwować rozwój technologiczny głównie w seryjnych komponentach tj. sztuczne stawy kolanowe, stopy protezowy czy linery silikonowe. W tym obszarze mamy mnogość rozwiązań, od stawów kolanowych sterowanych mikroprocesorowo po możliwość samodzielnej zmiany stopy protezowej z takiej do codziennego użytkowania na stopę do uprawiania sportu. Powiedziałem na początku rozmowy, że branża jest dość skostniała, ale nie można zapomnieć o kilku miejscach na naszym rodzimym podwórku, które zdecydowanie zasługują na uwagę. W kwestii wykorzystania technologii druku 3D warto wspomnieć o firmie Glaze Prosthetics, oprócz tego cały czas obserwuje rozwój vBionic oraz Aether Biomedical. Każda z tych firm działa na polu protez kończyn górnych, ale wiem od Grzegorza (Glaze Prosthetics), że mają w planach kolejne ambitne projekty. Jeśli chodzi o Proteo to aktualnie skupiamy się na ciągłym ulepszaniu swojego rozwiązania. Pacjent ma też oczywiście możliwość całkowitej personalizacji swojego leja protezowego od wyboru koloru po umieszczenie na nim wzoru z herbem swojego ulubionego klubu sportowego, ale tak jak wspomniałem wcześniej jest to tylko aspekt wizualny. Mamy również w planach projekt z placówką naukową, który mocno rozszerza nasz aktualny sposób tworzenia leja protezowego i wprowadza wiele udogodnień dla pacjenta, jednak jest jeszcze za wcześnie by mówić o jakichkolwiek szczegółach. Osobiście marzy mi się stworzenie protetycznej Tesli i z całych sił będziemy z Maćkiem do tego dążyć.

Co oznacza to dla pacjenta? Czy jest to ekscytujący czas również dla użytkowników protez?

Nie ma wątpliwości, że pacjenci będą największymi wygranymi kolejnych kroków milowych w protetyce, ponieważ to właśnie dla nich tworzymy innowacyjne rozwiązania. Przewrotnie napiszę jednak, że rozwój protetyki powinien być przede wszystkim ekscytujący dla nas, dla osób, które o ten rozwój dbają i które są za to odpowiedzialne. Wydaje mi się, że dla pacjenta najbardziej ekscytującym momentem będzie moment kiedy „zapomni”, że w ogóle używa protezy. Najważniejsze jest żeby osoba po amputacji wróciła do normalnego funkcjonowania, do swoich pasji i mogła się w pełni cieszyć życiem. Oczywiście oprócz protezy niezbędny będzie zawsze odpowiedni proces reedukacji chodu, bo tak naprawdę, dla pacjenta, proteza jest tylko urządzeniem, które rozpoczyna kluczowy etap rehabilitacji i daje możliwość powrotu do pełnej samodzielności. 

To prawda. Miejmy nadzieję, że więcej osób i miejsc zechce wykorzystywać nowoczesne technologie do produkcji protez, dzięki czemu za kilka lat część rozwiązań będzie tylko wspomnieniem. Dziękuję za rozmowę. 

O autorze:

Rafał Pierzchalski (32 l.) – CEO oraz współzałożyciel innowacyjnej firmy PROTEO, która wykorzystuje druk 3D, skan 3D oraz projektowanie wspomagane komputerowo do produkcji leja protezowego. Absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Łódzkiej. Przez 4 lata pełnił funkcję kierownika działu protez w Wojewódzkiej Poradni Rehabilitacji i Zaopatrzenia Ortopedycznego w Łodzi. Opiekun licznych praktyk studenckich oraz opiekun naukowy prac dyplomowych z zakresu protetyki kończyn dolnych. Współzałożyciel sekcji Widzew Łódź Amp Futbol.

Bespoke footwear at its best

[kliknij tu by przeczytać w języku polskim]

Bespoke shoemaking is a demanding profession, requires incredible precision and good aesthetics. It’s also extremely hard work. Unfortunately, the number of specialists in this field, unlike for demand, is decreasing; not only in Poland, but worldwide. Bespoke shoes users may be disappointed and frustrated, as it is not easy to find an experienced technician. Believe me though, neither it is to become one. It requires a lot knowledge to design a pair of shoes, which are comfortable, well fitted and with adequate correction applied, not to mention their aesthetic qualities.

And here comes someone who brings hope in a broadly defined bespoke shoemaking industry. Meet George Lawrence from Buchanan Orthotics in Glasgow, an expert in prosthetics, orthotics and bespoke shoemaking. George has had, probably completely unconsciously, a tremendous influence on the name of this blog! We had met at the BAPO conference in 2019 and although I remember our conversation quite well, there was something else what really stuck in my mind. George was very polite, but also constantly correcting me when I was saying orthopedic shoes instead of bespoke (pol. robione na miarę). What an attitude, full of respect and passion.

Since then I really wanted to share George’s work as an inspiration here in Poland. The aim of this article is not to point out anyone’s skills though, but to show a general problem here and elsewhere. In order to be able to make a comparison, here is a random google search of corrective shoes for adults:

Patient no. 1:

Gentleman in his mid forties with all toes amputated except from big toe with a silicone prosthesis and bespoke footwear. The shoe had a slight rocker sole as the Silicone Prosthesis has a Carbon plate from the heel to the met heads which stiffened it slightly and the rocker helped the patient whilst walking. 

The second picture shows patient’s bespoke footwear, classy and extremely smart model, Oxford Brogue.

Patient no. 2

Lady in her mid sixties with leg length discrepancy on the right and bilateral moulded insoles. The raise was 40mm at heel, 25mm MTB and 10mm at toe.

If you have ever seen limb length discrepancy footwear, then you are surely in love with this pair, just like myself. For those who haven’t: usually a raise is attached to the bottom of the sole, which looks like a massive platform wedge. Heel raise is sometimes divided and a part of it is hidden inside of the shoe in order to minimise the visible sole height. Unfortunately, materials used are often very heavy, which causes patients to lift one of the legs with additional weight while walking. There are a few solutions to this problem and luckily, they are used more and more often now.

This pair of boots though? This is an absolute masterpiece and definitely a dream for people with leg length discrepancy.

Patient no. 3

Lady in her seventies with drop foot on right. Supplied with carbon fibre AFO with dorsiflex hinge on lateral side and bespoke boots. 

Finding a pair of boots which you can slide an AFO easily into with additional space for the ankle joint may be a challenge. Additionally laces were used for increased adjustability so that shoes can be tightened for stability or loosened in case of swelling over the day.

Patient no. 4

As George said, there’s nothing special about these apart from bilateral moulded insoles. Patient wasn’t happy with colour to begin with so he stripped them back then re-dyed with a patina finish. 

What most patients would probably agree with is that’s quite exceptional to have their shoes re-dyed because of colour preferences. Not with demanding, time consuming orthopedic… or rather bespoke footwear for sure. ;))

Those are a Derby facing but a Gibson style due to the stitching across the toe cap.

Patient no. 5

Not footwear, but a different example of leather goods. A patient in his late twenties who lost his leg in a cycling accident. He asked George for something a bit different. Here’s a leather prosthetic cover, inspired by Quentin Tarantino’s film, Reservoir Dogs: 

This example shows that genuine leather is not only a perfect material for classy, smart-looking products, but can also be a great alternative for truly cool crafts. Do you like it?

We believe that patients who have come across this article will not only understand bespoke shoemakers a bit more, but will also regain hope that bespoke footwear can be comfortable and stylish at the same time. And for all specialists reading : we are waiting for your star leather beauties and hope that you will treat this article as an inspiration or a little challenge! This is especially addressed to the younger part of this difficult, but such a grateful profession. 

Author of the article: Małgorzata Serafin

About the specialist:

George is a Senior Technician specialising in Prosthetics, Orthotics and Bespoke Shoemaking. Currently he works with Buchanan Orthotics as a Quality Development Specialist. George started his varied career over twenty-five years ago at Stracathro Hospital as a shoemaker-fitter. Following from this he became an Orthotic Technician at Dundee Royal Infirmary NHS Tayside. George also worked at the NCTPO, University of Strathclyde. Subsequent to this he worked at Perth Royal Infirmary, NHS Tayside as a Senior Lead Orthotic Technician.

Obuwie ortopedyczne na miarę… XXI wieku

[click for English version here]

Buty ortopedyczne to temat rzeka, ale przede wszystkim nie lada wyzwanie dla osoby, która je wykonuje. Nic więc dziwnego, że specjalistów w zawodzie Szewc Ortopeda w Polsce można policzyć na palcach jednej, w porywie do dwóch rąk, a zainteresowanie zawodem ciągle spada. I tutaj do użytkowników takich butów: wiem, że to frustrujące, by znaleźć dobrego specjalistę. Uwierzcie jednak na słowo, że to naprawdę sztuka i ciężka praca, by prawidłowo wykonać buty na indywidualne zamówienie, które nie tylko będą wygodne, dobrze dopasowane i korygujące deformację stóp, ale najlepiej jeszcze wyglądające jak z magazynu Vogue. Ukłon dla specjalistów w tej dziedzinie!

I tutaj przechodzimy do kogoś, kto przywraca nadzieję w szeroko pojętą branżę obuwia specjalistycznego. Za przedstawionymi poniżej historiami pacjentów stoi George Lawrence z Buchanan Orthotics w Wielkiej Brytanii, ekspert w dziedzinie protetyki, ortotyki i obuwia ortopedycznego. Z ciekawostek George miał, zupełnie chyba nieświadomie, wielki wpływ na nazwę tego bloga, gdyż to on konsekwentnie poprawiał mnie, gdy o butach mówiłam “ortopedyczne”, a nie “robione na miarę” (ang. bespoke). To prawdziwy pasjonat w tej dziedzinie. 

Celem artykułu nie jest wskazywanie niczyich wyrobów palcem, gdyż chodzi o ogół problemu w Polsce i na świecie, a nie jakiegokolwiek konkretnego specjalistę. Uważamy, że i tak robicie świetną robotę biorąc pod uwagę jednak nieco inne realia, szczególnie finansowe, w naszym kraju. Ale by właściwie rozpocząć temat trzeba mieć świadomość i porównanie: Proszę kliknąć w link, pokazujący wyniki wyszukiwania “buty ortopedyczne dla dorosłych na zamówienie” w google. Buty marzeń?

Pacjent nr 1:

Mężczyzna po czterdziestce, z amputacją czterech palców w prawej stopie, oprócz palucha. Zaopatrzony jest w silikonowe uzupełnienie protetyczne oraz obuwie na indywidualne zamówienie.

W obuwiu George użył podeszwy typu rocker (nieco delikatniejszą wersję), gdyż silikonowe uzupełnienie protezowe ma wbudowaną płytkę z włókna węglowego. Płytka ta usztywnia stopę od pięty do stawów śródstopno-paliczkowych, a podeszwa tego typu z uniesionym czubkiem buta ułatwia przetoczenie stopy i wybicie się. Jest to szczególnie ważne w przypadku tego pacjenta i skutkuje to płynniejszym, wymagającym mniej energii chodem. Na drugim zdjęciu wykonane obuwie, ponadczasowy i niezwykle elegancki model Oxford Brogue.

Pacjent nr 2

Kobieta po 60-tce z różnicą długości kończyn dolnych (prawa noga krótsza) oraz indywidualnymi wkładkami korekcyjnymi do butów.

Jeśli ktoś z Was widział kiedyś buty do wyrównania długości kończyn, to będzie tak samo zachwycony tą parą jak ja. Dla tych, którzy nie widzieli: zazwyczaj do podeszwy buta dorabiane jest podwyższenie, wyglądające tak wielka koturna. Czasami część tego wyrównania “chowa się” w bucie, a resztę dorabia się na zewnątrz. Niestety, w dalszym ciągu niejednokrotnie stosowane materiały są ciężkie, w wyniku czego użytkownik dźwiga wielką koturnę po jednej stronie. Lista tego skutków jest bardzo długa. Na szczęście coraz częściej styrogum jest używany naprzemiennie z innym, lżejszym materiałem lub jest np. pusty w środku (jest kilka sposobów rozwiązań).

Tak estetyczne rozwiązanie to marzenie dla osób noszących obuwie z wyrównaniem skrótu kończyny dolnej. Dla ciekawskich: jest to wyrównanie 4cm pod piętą, przechodzące kolejno w 25mm, aż do 10mm pod palcami. Klasa!

Pacjent nr 3

Kobieta po 70-tce z problemem opadającej stopy. Zaopatrzona w ortezę AFO z włókna węglowego oraz obuwie na zamówienie. Warto wspomnieć, że włókno węglowe w ortezie podczas chodu oddaje magazynowaną przy przetoczeniu stopy energię i wspomaga wybicie z palców.

Pacjentka nie mogła znaleźć odpowiedniej pary obuwia z dwóch przyczyn: ciężko było jej wsunąć ortezę w wyżej zabudowane buty oraz potrzebowała dodatkowe miejsce na przegub skokowy ortezy na wysokości stawu skokowego (po lewej patrząc na zdjęcie). Dodatkowo, zastosowane tu sznurowanie pozwala na bardzo płynną regulację obwodu, co pozwala np. rozluźnić buty pod koniec dnia, gdy stopy opuchną lub zacisnąć sznurowanie na nieco niepewnym, nierównym terenie.

Pacjent nr 4

Jak to stwierdził George “nie ma nic szczególnego w tej parze”, oprócz indywidualnie dobranych wkładek ortopedycznych. Pacjent nie był zadowolony z koloru butów, więc zdjęcia pokazują ich przemianę. :))

Wielu pacjentów na pewno zgodziłoby się, że zmiana koloru w trakcie produkcji nie jest czymś tak zwyczajnym. Nie w czasochłonnym, skomplikowanym obuwiu ortopedycznym… tfu, robionym na miarę. 😉 Zastosowano mieszany styl Derby oraz Gibson (przeszycie w przedniej części buta).

Pacjent nr 5

A tutaj dla odmiany nie obuwie, ale inny przykład wykorzystania skóry. Dwudziestokilkuletni pacjent, który stracił swoją nogę w wypadku drogowym, poprosił George’a o coś “nieco innego”. Oto skórzane pokrycie leja protezowego, inspirowane filmem Quentina Tarantino “Wściekłe psy”:

Skórzane wyroby zawsze były ponadczasowe i bardzo eleganckie, ale tym przykładem pokazujemy, że mają ogromne możliwości. Podoba się Wam?

Ufamy, że pacjenci, którzy trafili na ten artykuł trochę podniosą się na duchu i uwierzą, że istnieją rozwiązania, które są nie tylko wygodne, ale również z wyczuciem stylu i klasą. A do specjalistów, którzy tu trafili: czekamy na Wasze popisowe numery i mamy nadzieję, że potraktujecie ten krótki tekst jako wyzwanie lub inspirację! Szczególnie młoda część tej jakże trudnej, ale i wdzięcznej branży.

Autor artykułu: Małgorzata Serafin
O specjaliście:

George Lawrence od lat specjalizuje się w protetyce, ortotyce oraz obuwiu wykonywanym na zamówienie. Pracuje w klinice Buchanan Orthotics w stolicy Szkocji, Glasgow jako Specjalista ds. rozwoju jakości. Rozpoczął swoją ortotyczno-protetyczną karierę ponad 25 lat temu w szpitalu Stracathro pobierając miary i wytwarzając obuwie ortopedyczne. Kolejno pracował w Dundee Royal Infirmary NHS Tayside jako technik ortopeda. George rozwijał swoją karierę również na uniwersytecie Strathclyde, Perth Royal Infirmary oraz NHS Tayside jako starszy manager zespołu ortotyków.

Silikon kosmetyczny w protetyce

Słyszałam kiedyś historię takiego chłopca, który w dzieciństwie bał się sąsiada z protezą kończyny górnej, mówiąc na niego “sucha łapka”. I pewnie taką przypominała: protezy kosmetyczne nie były dopasowywane dokładnie do odcienia skóry, były jednolite, bez szczegółów i zupełnie niepodobne do prawdziwych rąk. Podsumowując, dzieci miały się czego bać. Jak zmieniły się protezy kosmetyczne od tego czasu? Czy pacjenci mogą teraz mieć indywidualne projekty, odwzorowujące ich ciało? I gdzie jeszcze personalizowane wyroby silikonowe znajdują zastosowanie?

Na te i inne pytania odpowie nam Katarzyna Piechnik, ekspert w dziedzinie protetyki kończyny górnej. Jest jednym z niewielu, jeśli nie jedynym specjalistą w Polsce, który może pochwalić się zaopatrzeniem swoich pacjentów w tak zaawansowane systemy protetyczne jak Michelangelo, Bebionic czy i-limb. Kasia zdobywała swoje doświadczenie w Krakowie, a po kilku latach pracy w Polsce postanowiła spróbować swych sił w Wielkiej Brytanii, gdzie zdobyła niesamowicie rzadkie umiejętności: wytwarzania wysoce realistycznych i zindywidualizowanych pokryć silikonowych do protez oraz silikonowych uzupełnień kosmetycznych. I trzeba podkreślić niesamowicie rzadkie, gdyż poziom reprezentowany w The Silicone Centre to ściśle światowa czołówka.

Kasiu, jak to się stało, dlaczego zdecydowałaś, że chciałabyś się zająć produkcją pokryć silikonowych?

W zasadzie od pierwszego momentu, to znaczy kiedy pierwszy raz zobaczyłam realistyczne uzupełnienia silikonowe w Niemczech po prostu się zakochałam. To był początek mojej pracy z protezami. Na tamten moment nie miałam jeszcze pojęcia, że możliwe jest tak realistyczne odwzorowywanie utraconych części ciała. Jedynym znanym mi wtedy produktem były rękawice z PVC, o których trudno powiedzieć więcej niż, że są koloru ‘cielistego’. Niestety wiem jak wielu moich pacjentów posiada jeszcze takie i jest przekonanych, że to jedyne możliwe rozwiązanie. Wtedy zrozumiałam w jak niesamowity sposób takie realistyczne uzupełnienia mogą być pomocne dla osób po amputacji.

Podejrzewam, że w Wielkiej Brytanii jakość tego typu nie jest niczym zadziwiającym, a czy w Polsce można zamówić tak wysoce indywidualne protezy kosmetyczne?

Przyznam ci się szczerze że nawet w Wielkiej Brytanii pacjenci i obserwatorzy naszej pracy są pod niemałym wrażeniem tych produktów. Okazuje się bowiem, że ze względu na fakt, że są to wyroby wykonywane w 100% ręcznie (i najczęściej praca nad jednym uzupełnieniem trwa co najmniej kilka dni) to jakość znacząco się waha w zależności od producenta. Niemniej te produkty są już tu znane na rynku od wielu lat, to fakt. W Polsce ten temat jeszcze raczkuje, chociaż wiem, że na ten moment istnieje już co najmniej kilka firm oferujących takie zaopatrzenie protetyczne i ten poziom wykończenia w Polsce. Warto zapytać o to swojego protetyka.

Proteza silikonowa palca na indywidualne zamówienie [The Silicone Centre]

A jak wygląda to na polskim rynku? Czy pacjenci decydują się na nowocześniejsze materiały i rozwiązania, czy może w dalszym ciągu chętniej sięgają po rękawice kosmetyczne z PVC?

Duża część pacjentów w Polsce jest przyzwyczajona do używania zamawianych z katalogu rękawic PVC, zwłaszcza że jeszcze do niedawna istniały takowe polskiej produkcji w niskiej cenie. Niestety też w bardzo niskiej jakości. Problem z rękawicami z PVC jest taki, że dosłownie każdy możliwy barwnik, który wejdzie w kontakt z takim pokryciem trwale je barwi i niszczy – nowe jeansy farbują takie pokrycie na niebiesko, tusz z gazet, przypadkowe pomazanie długopisem. Dosłownie wszystko. Dodatkowo marnej jakości pokrycie PVC potrafi bardzo szybko niszczeć i odbarwiać się od zwykłej ekspozycji na słońce. Takie pokrycia powinny być wymieniane zwykle co około 3-6 miesięcy. Niestety polski system refundacji nie jest wystarczająco elastyczny, aby tym potrzebom sprostać. Z tego powodu zawsze bardzo łatwo było mi przedstawić moim pacjentom silikon jako alternatywę dla PVC. Jest on nieco droższym rozwiązaniem, ale znacznie bardziej długotrwałym. Z większości takich pokryć można usunąć plamy, zwłaszcza jeśli nie pozostawiło się ich na długi czas na materiale. To są dwa bardzo różne produkty, więc wybór należy do pacjentów, jednak długofalowo przy tej samej dbałości o czystość pokrycia silikon zawsze wygrywa.

Wiemy, że w Polsce często czynnikiem decydującym jest cena. Co możemy powiedzieć w tym przypadku, czy różnica cenowa jest duża? A może inaczej, czy inwestycja się opłaca, bo np. taki silikon dłużej nam posłuży?

Jeśli chodzi o produkty katalogowe, czyli takie które nie są wykonywane ręcznie i dostępne są jedynie w kilku kolorach to cena pokryć silikonowych jest zwykle wyższa kilkukrotnie w stosunku do PVC. To zależy od wielu czynników (w tym np. od wysokości amputacji). Myślę że to kwestia indywidualnej analizy dla każdego pacjenta, ale na pewno warta poświęcenia kilku minut. Produkty silikonowe przy odpowiedniej dbałości mogą służyć nawet latami (np. ok 2-3 lata w zależności od tego w jaki sposób jest użytkowane). PVC zwykle nadaje się do wymiany wcześniej niż po pół roku. No i oczywiście wiąże się z wizytą w zakładzie protetycznym, ponieważ bardzo trudno samemu takiej wymiany dokonać.

W przypadku indywidualnie wykonywanych realistycznych pokryć i uzupełnień silikonowych, z którymi właśnie teraz pracuję cena jest wyższa od produktów katalogowych, ponieważ wymaga średnio ok. 1,5-2 tygodni indywidualnej pracy technika przy tworzeniu. Z radością za to mogę powiedzieć że wytwarzamy je w prawdopodobnie najlepszej cenie w Europie, o czym świadczą nasi pacjenci odwiedzający nas osobiście nawet z Indii.

The Silicone Centre

Czyli w Europie i nawet Azji! A niełatwo mieć w dziejszym świecie coś w lepszej cenie niż Azja. 😉 Opowiedz jeszcze proszę o możliwości całkowitego spersonalizowania takiego silikonowego wyrobu, czego można się spodziewać? Czy można odtworzyć np. jakieś znamię lub pokusić się o tatuaż?

W zasadzie trudno mi pomyśleć o jakichkolwiek ograniczeniach. Włosy, pieprzyki, znamiona, piegi, tatuaże, paznokcie silikonowe lub akrylowe, które można malować… Trudno mi znaleźć detal niemożliwy do odtworzenia. Pracujemy z użyciem ogromnej ilości kolorów, zdjęć oraz bardzo dokładnych w detalach wycisków, które uwidaczniają nam w trójwymiarze nawet takie szczegóły jak linie papilarne. 

Niesamowite! Możemy spodziewać się, że najczęstszym uzupełnieniem silikonowym będzie właśnie pokrycie kosmetyczne kończyny górnej. Co z kończyną dolną? I czy na takie rozwiązania decydują się tylko osoby z amputacją, czy macie również inne zamówienia?

Faktycznie bardzo dużą część naszej pracy stanowi uzupełnianie ubytków, lub wykonywanie pokryć dla protez kończyny górnej. Ale na tym nasza praca się tylko zaczyna. Wykonujemy oczywiście również pokrycia protez kończyn dolnych – do wysokości podudzia oraz uda, ale trudno pominąć bardzo często występującą amputację w obrębie stopy. Takie protezy wykonujemy w całości z silikonu z możliwością umieszczenia w sposób niewidoczny płytki z włókna węglowego ułatwiającej przetaczanie stopy i naturalny chód dla pacjenta. 

Częstym przypadkiem, z którym się spotykamy są pokrycia dla dużych ubytków mięśniowych, najczęściej spowodowanych poważnymi wypadkami komunikacyjnymi. Najczęściej takie ubytki dotyczą kończyny dolnej – w takim przypadku wytwarzamy silikonowy ‘rękaw’ wypełniający ubytki, którego zewnętrzny kształt dokładnie odwzorowuje zdrową kończynę zapewniając symetrię i estetykę.. Sposób zakładania takiego pokrycia bardzo przypomina ubieranie butów z wysoką cholewką, ponieważ często dodajemy do nich zamek błyskawiczny lub inny sposób otwarcia ułatwiający zakładanie i zdejmowanie pokrycia. 

Trudno też byłoby mi pominąć fakt, że od niedawna oferujemy również indywidualnie wykonywane sutki dedykowane dla kobiet po mastektomii i rekonstrukcji piersi. Potrzeba ta podyktowana została faktem, że nie zawsze chirurgiczna rekonstrukcja sutków spełnia wymogi estetyczne, które są od niej oczekiwane. 

Mogę sobie tylko wyobrazić, że taka zmiana ma bezpośredni wpływ nie tylko na samopoczucie, ale nawet zdrowie psychiczne pacjenta. Czy wspominasz jakiegoś pacjenta, którego reakcja wyjątkowo zapadła Ci w pamięć?

Najbardziej chyba zapadła mi w pamięć pacjentka, która otrzymała od nas protezę palca. W tym zawodzie uważane jest to za mały ubytek, ale wiem, że dla niej znaczyło to absolutnie wszystko. Po odbiorze protezy palca jeszcze długi czas dostawaliśmy maile wypełnione zdjęciami, na których wykonywała zwykłe codzienne czynności, ale tym razem z pewnością siebie i uśmiechem na twarzy, i kompletem palców u ręki.

Trudno nawet ująć w słowach reakcje pacjentów. Myślę, że komfort psychiczny, który oferują produkty przez nas wytwarzane jest trudny do opisania. Dostajemy wiele zdjęć zwrotnych od pacjentów, których samopoczucie i pewność siebie wróciły do normy po traumie amputacji i jest to dla nas niesamowita nagroda. Wiedząc, że mieliśmy swój udział w zmianie czyjegoś życia na lepsze jest dla nas naprawdę wyjątkową gratyfikacją.

 

To musi być bardzo satysfakcjonująca część pracy! Dziękujemy pięknie za rozmowę. 

Pytania oraz komentarze można kierować bezpośrednio pod artykułem oraz pod adresem mailowym w zakładce “kontakt”.

O autorze:

Katarzyna Piechnik jest Inżynierem Biomedycznym i Technikiem Ortopedą z artystycznym zacięciem. Specjalizuje się w protetyce kończyny górnej z uwzględnieniem rozwiązań mioelektrycznych i bionicznych. Jej hobbystyczne zainteresowanie materiałami stosowanymi w ortotyce i protetyce skłania ją do szukania i nauki stosowania nowych technik i rozwiązań.